Miałam o tym nie pisać, ale doszłam do wniosku, że chętnie poczytam, co inni o tym sądzę.
Zachowanie studentki na wykładzie (i dla tych co kojarzą tą studentką jest Lalka, moja „ukochana” koleżanka):
- część wykładu poświęca na uzupełnianie indeksu
- następnie udając, że przepisuje się coś ze slajdów, a że nie najprawdopodobniej nie widzi co jest tam napisane* zerka do koleżanki obok, żeby zanotować coś od niej
- kolejną część wykładu trzeba poświęcić na przepisanie notatek z innych wykładów ale z tego samego przedmiotu, co właśnie trwa
- w międzyczasie jeszce powrót do indeksu…
* kiedyś na wspomnienie, że powinna iść do okulisty zbadać wzrok, następowało ogromne oburzenie, że czego to ja nie wiem, ale akurat ja to wiem, bo noszę okulary, dziś mnie jej wzrok guzik obchodzi…
A dla mnie takie bycie na wykładzie jest bez sensu, ja też nie pisałam wszystkiego, ale część będę miała możliwośc skserowania
ale po co przychodzić na wykłady skoro poświęca się czas na coś innego?? No tak przecież można pożyczyć zeszyt i sobie spokojnie w domu przepisać, i jeszcze zwlekając z oddaniem, bo przepisanie zajmuje mnóstwo czasu, ale jak ktoś jest powolny, to jest. Najlepiej to zrobić tak, że nawet jak nie zdąży się przepisać w jedno popołudnie, zawsze można znów pożyczyć.* Moje notatki przy notatkach lalki to koszmar, bazgroły same, a lalunia musi mieć idealne notatki, dlatego często pisze na brudno, a w domu (lub na wykładach) przepisuje na czysto…strata czasu na takie coś…no tak, ale lepiej mieć najładniejsze notatki* i pożyczać innym, w zamian licząc na to samo, co następnie wiążę się z wykorzystywaniem osoby, która notatki pożycza (bo jak raz sie pożyczy to potem też, kiedyś do mnie miała takie podejście na szczęście zmądrzałam)….a ja myślę, że nie trzeba mieć najlepszych notatek, a mimo to je pożyczać, ale nie dlatego, żeby mieć coś w zamian tylko dlatego, żeby być koleżeńskim, tak po prostu.

* ironia to była
Tyle na temat Lalki…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz